Elvis 2022 - Recenzja Filmu

Elvis 2022 to film, który bada przyszłość Elvisa Presleya. Historia rozgrywa się w świecie, w którym król wciąż żyje i ma się dobrze, ale znacznie się postarzał w ciągu ostatnich 100 lat. To fajna koncepcja, z ciekawym założeniem, jednak nie jest z nią nigdzie ekscytująca.

Elvis Presley urodził się w Tupelo w stanie Missisipi w 1935 roku i zmarł w wieku 42 lat w 1977 roku z powodu niewydolności serca. Założeniem tego filmu jest to, że został kriogenicznie zamrożony po śmierci przez swojego menedżera Jerry'ego Schillinga (Jon Cryer). Budzi się w 2022 roku i odkrywa, że ​​przez ostatnie 40 lat niewiele się postarzał – tak jak pewna fikcyjna postać, którą wszyscy znamy i kochamy! Jedyną różnicą między nim a Supermanem jest to, że nie ma żadnych supermocy poza możliwością latania przez cały kraj, jak zawsze, kiedy po raz pierwszy wystartował w stratosferę z „Hound Dog”.

Film zaczyna się dość mocno od kilku świetnych dowcipów o tym, że Elvis jest zamrożony w czasie, podczas gdy wszyscy wokół niego znacznie się postarzali od 1977 roku. Jego menedżera Jerry Schilling (nazwany na cześć jego prawdziwego odpowiednika) gra Jon Cryer, który wykonuje świetną robotę.

Ten film rozgrywa się w alternatywnym wszechświecie, w którym Elvis Presley nigdy nie umarł”. Następnie przeszliśmy do ujęcia mężczyzny śpiącego na kanapie z telewizorem pokazującym wyciszony stary odcinek Strefy mroku, po czym zniknął w kolejnej karcie tytułowej, która brzmi „Tydzień później…”. przejście do czerni, a następnie napisy początkowe, w których pokazane są zdjęcia Elvisa, a także fragmenty niektórych jego filmów, takich jak Blue Hawaii i Viva Las Vegas. Po napisach końcowych wracamy do naszego śpiącego bohatera, który nagle budzi się, gdy dzwoni jego telefon. Odbiera go tylko po to, by usłyszeć, jak ktoś mu mówi, że spał od pięćdziesięciu lat!

Last updated